budzę się rano, pełna wspomnień wczorajszego pięknego wieczoru i…
poranek zagłusza wszystko:)))
Nie mogę się doczekać, żeby ruszyć w drogę chociaż przepyszne śniadanie hotelu Przystań jak zawsze mocno mnie spowalnia. No ale w końcu ruszam. Najpierw inspekcja
przejazdu przez Kudypy nie ma i jeszcze długo nie będzie. Jest za to wiadukt. Raczej mi się nie przyda:(
O Kudypach więc zapominam i jadę tam, gdzie przyjmują rowerzystów. Nad Isąg!
żeby się tu dostać trzeba co prawda przeżyć koszmarne 4km krajowej 16 bez pobocza, bo obwodnicę budują akurat tam, gdzie szeroko i fajne pobocze jest, za Gietrzwałdem się urywa i o życie trzeba walczyć. Nienawidzę tego odcinka ale objechać nie ma jak, zero bocznych asfaltów. ZERO. Zawsze jadę tędy z duszą na ramieniu i jak już wreszcie widać skręt na Łuktę oddycham naprawdę głęboko. Najgorsze mam za sobą. Teraz już tylko przyjemności:)
Od dawna obiecywałam sobie kilka dłuższych chwil nad jeziorem Tabórz, a ja lubię dotrzymywać obietnic, więc…
dojeżdżam do siódemki i cieszę się nowym przejazdem do Miłomłyna
w Miłomłynie radość mija, skręcam w piękną drogę do Samborowa gdzie uderza mnie wiatr tak mocny, że przez chwilę zapiera mi dech. Jakoś opanowuję sytuację i do Samborowa dobijam.
Remont wiaduktu kolejowego trwa w najlepsze, w Gazecie Olsztyńskiej wyczytałam, że była jakaś totalna katastrofa budowlana. Resztki konstrukcji tuż przed ostateczną rozbiórką runęły tuż przed przejeżdżającym pociągiem. Widziałam zdjęcie. O metry!
Jazda z Tynwałdu do Iławy jest totalną męką. Wiatr mnie po prostu zatrzymuje. Miałam plan na larwienie nad Jeziorakiem, ale wieje tak strasznie, że nie ma opcji.Cumuję na chwilkę i uciekam
dzięki czemu łapię wcześniejszy pociąg
ugaduję miłego pasażera w sprawie pomocy w opuszczeniu czerwonego truchła ze schodami do nieba a tymczasem w Naterkach
KOMPLETNIE NOWY PERON!!! Chyba udałoby mi się wyjąć niebieskiego samodzielnie. Przełom:)))
Zamiast nad Jeziorakiem łapię kilka cudownych chwil nad jeziorem Wulpińskim.
Wiatr cichnie, ale po zachodzie słońca robi się dramatycznie zimno. Sauna smakuje wyśmienicie:)))
do tej wycieczki jest mapa
robiąc mapę odkryłam, że dokładnie rok temu jechałam prawie identyczną trasę:)))
- DST 118.23km
- Czas 05:31
- VAVG 21.43km/h