dziś przynajmniej było słońce, ale oprócz robienia dobrego wrażenia naprawdę niewiele pomagało. Wiało okrutnie totalnym mrozem. Zatem szybka rejterada do lasu i pierwsza w tym roku przejażdżka po KPN. To dobry moment na jazdę po lesie, bo piachy jeszcze trochę podmarzłe, podłoże całkiem twarde i w miarę “gładko” się jedzie. Niestety bardzo się osłabił asfalcik palmirski, kocie łby już całkiem śmiało prześwitują i jazda po tej tarce jest męką. Chociaż tak pięknie tam jest…
Zmordowałam się konkretnie, zwłaszcza że po wyjeździe z lasu jeszcze całkiem solidny czekał mnie walki z wiatrem kawałek. Wieczorem zaliczyłam tradycyjny wyjazd na rehab. Słońca już nie było i naprawdę mi się nie chciało, ale samochodem chciało mi się jeszcze mniej:)
- DST 68.74km
- Teren 3.90km
- Czas 03:31
- VAVG 19.55km/h