huragan dramatyczny, ale ośmiu dodatnich stopni w grudniu zignorować nie sposób. A tyle właśnie było już przed godziną 9. Miałam jakieś pomysły na wypad w las, ale zostały one porzucone, bo jednak traski nieco dłuższej niż leśne 50- w takich suchutkich warunkach bardzo się chciało.
Wymyśliłam sobie pętelkę kunktatorską (opłotkami:)) z motywacyjnym postojem w kawiarni w Lesznie:) Kawiarnia Klimatyczna w roli motywatora spisała się znakomicie, marchewkowy muffin był doskonały.
Powrót zakosami przez Wiersze, żeby chociaż trochę przed wichurą się schronić, gdyż nie dość że dmuchało mocno to niestety niezbyt korzystnie – powrót pod wiatr wypadał. W podmuchach wschodnich pojawiały się szczęśliwie momentami elementy wiatru z południa, więc centralnie w nos nie tak znowu dużo było. Ale za to jak już było to konkretnie.
Umęczyłam się, ale fajnie było coś więcej w grudniu na licznik wrzucić:)
- DST 90.45km
- Czas 04:40
- VAVG 19.38km/h
mapka ze stravy jest tutaj
Fajnie masz z tym lasem o nazwie Kampinos 😉
w istocie. Fajnie:)