augustowski zwiad cz.1

wszystkim niewierzącym w miłość od pierwszego wejrzenia polecam wypad do Augustowa. Ja zakochałam się na zabój. Istotnie – może nie od wejrzenia pierwszego, bo…
(sami zobaczcie)

ale wejrzenie drugie było zniewalające. Mega. 

Wszystkie te jeziorno-rzeczne cuda w odległości 2km od dworca. Tup tup – i juz jesteście. Cudów moc, tłumów brak. Rynek też ujutny:))

Po prawdzie nabiedzić się nieco trzeba chcąc Augustów opuścić:))) Zarówno ulica Mostowa jak i jej przedłużenie Wojska Polskiego nieprzyjaznym bruczkiem są wyłożone. Na osłodę  na wylocie Orlen:))
Wylot

oznacza krótki kawałek 664 do krajowej 16. Która to 16 tak dramatycznie nieprzyjazna w odcinkach Grudziądz-Ostróda-Gietrzwałd tu potulnieje na kształt nieco bardziej uczęszczanej drogi powiatowej. TIR jeden na kwadrans, osobówek też mało (środek dnia w dzień powszedni, środek dosłownie bo przecież PeKaP wygenerował jedno jedyne z Wawy dojeżdżające truchło – w Augustowie o 12.17…). Miło całkiem się jechało, ale nie aż tak żeby ciągnąć dalsze 40km jkrajówką do Ełku. W Rutkach odbijam w zachęcający asfalcik na Borzymy

–  ryzykowny ruch biorąc pod uwagę jak bardzo Borzymy mnie z(a)wiodły na trasce z Malborka!! – więc tym razem od razu po skręcie upewniam się w sklepiku że asfalt do Borzym jest obecny. Otóż jest. No chyba że kogoś znęci proponowany przez gugla skrócik świetnie się zapowiadającym asfalcikiem przez Kukowo. To tam nie ma. Piękne jezioro za to jest:))) Które to jezioro z ASFALTOWEJ istotnie (i też istotnie dłuższej) drogi przez Łabędnik też jest widoczne.
Guglowi generalnie nie ufajcie. Wszystkie skrótowe propozycje wiodły na manowce…

Żadne tam Stacze ani inne Romoty. Do Sypitek trzeba swoje przez Pisanicę przejechać, na asfalcik nienajświeższy narzekać nie wypada – jedyny ci on w najbliższej okolicy.

A okolice są przepiękne. Pusto. Cisza. Bociany. Ooooo, bociany:)))

(to w Sypitkach).
Z Sypitek przez Laski Małe droga cudna i gładka do Wiśniowa, skąd skręcić należy na Regielnicę i równie fajnym duktem przez Kałęczyny i Mrozy

do Wsi się dojeżdża Ełckiej. Aaa, przez Szybę jeszcze. Tu wyjazd prosto na pociąg gdyby ktoś potrzebował. Ja potrzebuję, bo już widzę, że mimo dnia długiego w nieskończoność nijak do Pisza nie dobiję przed nocą. Ale jeszcze nie teraz potrzebuję go.
Na razie obserwuję postępy w budowie obwodnicy Ełku i telepię się po garbatce na początkowym odcinku 667 (Nowa Wieś Ełcka-Biała Piska).

Truchło Ełk-Pisz-Olsztyn średnio raz na 3 godziny jeździ, uważność trzeba wykazywać. Wykazuję zatem i przezornie już w Drygałach na peronie się melduję, rajdu do Białej Piskiej na styk nie ryzykując.

Remont linii zakończony ledwo w ubiegłym roku z daleka widoczny, wiaty biją lśnieniem nowości po oczach a i sam peron elegancki. Nadjeżdża też wypasione w swej nowoczesności truchło, klima daje po uszach (zakładam opaskę:))))))) a może to z tego pędu – do Pisza w pól godzinki dowozi a trasa Pisz-Olsztyn to żadne tam 2 godziny z hakiem a ledwie godzina i pół. Miło, że się kolejarzom czasem coś udaje. To JEDYNA trasa jaką znam, gdzie remont istotnie przełożył się na zauważalną różnicę w prędkości pokonywania trasy in plus. 
Pisz o zmierzchu – chyba nigdy nie widziałam go w tej odsłonie:)

Nawet do Jabłoni ( z nowej stacji Pisz Wschód) udaje mi się dojechać za “dnia”. Ale już bez zdjęć. Będą rano:)))

  • DST 114.64km
  • Czas 05:36
  • VAVG 20.47km/h

mapka ze stravy (trochę nie zgrało na początku…) jest tutaj   

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *