tak, wiem – tytuł kontrowersyjny, zaraz odezwą się sceptycy że jakie znowu mega, że mega to może ewentualnie Gliczarów albo jakie inne Alpy. Niemniej NIEBIESKI uznał, że były dzisiaj MEGA i już. Koniec dyskusji:)
Dzisiejsza trasa w 90% to znane i uczęszczane ścieżki, ale jakże intrygujący był jej początek. Kusił mnie od czasu jakiegoś przejazd Ostróda-Szyldak-Elgnówko-Olsztynek. Gdyż jechałam już kiedyś tędy i nic kompletnie z tej trasy nie pamiętam. Co rzadko mi się zdarza więc ciekawość była co też tam na tym odcinku ciekawego. Z poprzedniego razu pamiętam tylko, że trasa była przejezdna i że pytając lokalnie czy aby jest asfalt usłyszałam, że jest ale “oj pani jakie tam pagóry!”… Otóż racja. Były.
Ale zanim dotarłam do ww pagórów odkrywam przy wyjeździe z Ostródy
że część obwodnicy w kierunku Olsztynka już działa. Konkretnie – do Rychnowa
Zatem Szyldak już obwodnicą jest objęty i stara siódemka powinna być pusta – i jest
niemniej rozczarowuje nieco fakt, że wzdłuż obwodnicy nie ma nowiutkiej gładkiej serwisówki a biegnie jedynie szlak gruntowy natomiast kilka pierwszych kilometrów “oryginalnej” siódemki (oddalonej od obwodnicy) ma starą nawierzchnię i koleiny. Co się szczęśliwie przed Szyldakiem jeszcze zmienia i pojawia się jednak nowy asfalt. Jest też ewidentnie nówka po skręcie na Elgnówko, co wraz ze wspaniałym zjazdem zaraz na początku doprowadza mnie do euforii
dość szybko hmmm… przygaszonej:(
szczęśliwie po dość krótkim (ok 2km) zrytym odcinku sytuacja asfaltowa stabilizuje się na akceptowalnym jakościowo poziomie
i pozostała część liczącej 20km trasy daje dużo frajdy. Cisza totalna, kompletnie pusto, las, czasami pola
czasami jakieś dziwne zwierzęta:))
nie jest to droga dla tych. co się spieszą, bo podjechać kilka razy trzeba solidnie – ale jest przepięknie i zupełnie nie rozumiem czemu tak pochopnie wyrzuciłam ten przejazd z pamięci. Może 4 lata temu za trudne były te pagóry??
Z pamięci wyrzuciłam również – tym razem w pełni świadomie- rekomendowanego kiedyś podolsztyńskiego Tokaja, po tym jak zupełnie podupadł i nawet kawy z ekspresu porządnej nie oferował. Szyld przydrożny głosi jednak, iż Tokaj dostał nowe życie – przeniosła się tu olsztyniecka Zielarnia i nawet poddała się kulinarnej rewolucji pani Gessler (mm, czyżby to za jej sprawą ten nowy kolorek lilaróż???) Co prawda nie jestem targetem dla reklamowanego schabowego z kością (nawet gdyby był bez kości:)) ale w Zielarni jeszcze w Olsztynku kiedyś byłam i jadłam szałowe pierogi z jagodami.
Czynne od 11, jest 10.58. Otwarte. Próbuję:))
Wnętrze na pozór bez zmian, co i dobrze bo prosto i estetycznie. Jest też schowany na tyłach stanowiący gigantyczny atut ogródek
w karcie – niestety. Rządzi schabowy z kolegami oraz bogactwo dań z ziemniaków. Po jagodowych pierogach ani śladu, nie ma też żadnych innych dań sezonowych. Skucha. Jedyne co budzi moje zainteresowanie to placuszki bananowe. Dobre, “domowe” racuszki ale porcja taka mikra, że zjadam dwie, poprawiam szarlotką i dopiero wtedy czuję, że mam coś w brzuszku. Niemniej bardzo to było smaczne, podane szybko a i kawa na deser po tych deserach znakomita.
Po węglowodanowym obiadku jazda jest rozkoszna. Serwisówką wzdłuż siódemki do Frąknowa korzystając ze świetnej nawierzchni zjeżdżam w rekordowym tempie a we Frąknowie skręcam na Dobrzyń
uwielbiam ten kawałek. Dobrzyń, Łyna, Napiwoda. Za Napiwodą lubię mniej, bo tu czeka mnie odkryte w tym roku enduro czyli szutrowo-piachowy skrót przez Bartoszki. 3,5km męki
ale za to przejazd do Ciechanowa przez Muszaki, Janowo, Krzynowłogę i Grudusk otwarty bez konieczności zahaczania o Nidzicę. Wreszcie częściej odwiedzam Bystre Chrzany:))
na koniec fantastycznej wyprawy niemiła wielce niespodzianka. Prac na drodze dojazdowej do dworca w Ciechanowie nie widać. Chodniki nie dość, że nie położone, to ponownie rozryte, jezdnia (z pozapadanego bruku) zamknięta. Przenosiłam rower 6 razy. SZEŚĆ!
PS. Poprzedni rajd przez Elgnówko odnalazłam – nic dziwnego że zatarł się w pamięci: 27.07.2013!
do tej wycieczki jest mapa
- DST 175.95km
- Teren 3.60km
- Czas 07:44
- VAVG 22.75km/h