tym wynikiem rok 2015 przechodzi do rowerowej historii. Wynik owszem ładny, chociaż nie rekordowy. No ale nie nowy rekord był tym razem moim celem.
Po horrorze powypadkowego ubezwłasnowolnienia cieszy przede wszystkim powrót do sprawności. I to, że rower ciągle jest moją wielką pasją. Że każdego dnia czuję nieodparty i nieustannie niezaspokojony głód. Jazdy!:)
- DST 54.00km
- Czas 02:37
- VAVG 20.64km/h
Dziś zrobiłam sobie sylwestrową przyjemność długiej prostej z wiatrem. Temperatura nędzna, ale narzekać nie wypada – w słońcu do zera dociągnęła:) Skoro minął mi ten rok pod znakiem intensywnych podwózek kolejowych, więc i ten ostatni wypad zakończyłam na stacji. W Modlinie.