i w dodatku z północy. Sporo słońca, ale mimo to chłodno. O 9 jeszcze rękawiczki były potrzebne, że o opasce na uszy nawet nie wspomnę. Zadysponowałam kolejową podwózkę do Studzianek (czy jak to mówią autochtoni: do Studziank), dzięki czemu mordęga była nieco mniejsza. Ale na więcej niż czysto treningowa “przebieżka” nie miałam ochoty. To już ten moment sezonu kiedy pętelki w promieniu 50km od domu nie bawią – ale formę podtrzymywać trzeba. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się pogoda na kolejną dwójkę z przodu. Apetyt jest:)
- DST 65.27km
- Czas 02:57
- VAVG 22.13km/h