patrząc na prognozowe wróżby czwartek musiał być rowerowo wykorzystany. Bo na następne dni nie tylko wściekłe są zapowiadane wichury, ale też mżawki i czasem też całkiem intensywne deszcze. Jednym słowem nic ciekawego i powoli już oswajam się z myślą, że jednak dwójki z przodu nie zanotuję w całościowym rocznym przebiegu tego słabego pogodowo roku. Jak na tak marne warunki uciąg i tak niezły, no ale jednak przyzwyczaiłam się do tego, że 20,000 rocznie lekko wrzucam. Przy czym to już też nie te czasy, żeby na siłę dokręcać, kilometraż sam się z wypraw fajnych robił. A tu tymczasem na razie mam 16,5 i wiele mi nie przybędzie. Nieładnie!
Dziś wyprawa trochę nostalgiczna, z wiatrem asfaltowo ze Studzianek do Palmir i przejazd leśny do Sierakowa. Zawsze w tym czasie październikowym odwiedzam z lampkami groby pomordowanych w Palmirach i zawsze jest to dla mnie mocne przeżycie. Dziś też…
- DST 87.08km
- Teren 4.60km
- Czas 04:02
- VAVG 21.59km/h