już nie Paryż naszym wzorem, nie Rzym ani tym bardziej żadne dalekowschodnie japońskie klimaty. Teraz w kwietniu w Wawie życie płynie jak w Madrycie. Jak KIEDYŚ w Madrycie. Pamiętam te pełne zazdrości westchnienia, kiedy na mapach pogody pojawiały się kwietniową porą dwudziestki – Madryt, Lizbona… Nam tu w zimnej, zazwyczaj pięciostopniowej Wawie zieleniało wszystko z zazdrości (oprócz liści na drzewach oczywiście). A tymczasem od kilku dni to Wawa najcieplejszą europejską stolicą jest. Stopni 26 o 18. W Madrycie… sześć. Musiałam skorzystać:)
Na dziś zaplanowałam lajtowy wypad nad Wkrę, trzeba się czasem polarwić. Ale żeby larwienie bardziej smakowało trzeba najpierw coś na licznik wrzucić. Na przykład pętelkę do Nasielska przez Zegrze.
Zaraz na starcie zaliczam niespodziankę. Po przejeździe coraz bardziej garbatym pseudoduktem rowerowym Mostu Północnego odkrywam, że jednak można w tym kraju zbudować GŁADKĄ rowerową DROGĘ zamiast żałosnej ścieżki
co za przełom na Modlińskiej! Zero garbów aż do Klasyków:)
Opłotkami Kobiałki i Stanisławowa dojeżdżam nad cudownie puste (jeszcze) Zegrze
tu niestety przełomu nie było. Rozsypujące się od kilku już sezonów pobocze praktycznie przestało nadawać się do jazdy. Pasem drogi głównej jechać też się nie da – koleiny dramatyczne wypychają praktycznie na środek. A ruch spory, TIRów też niemało. A to przecież jeszcze nie sezon. Przez most nad zalewem też przeprawa kiepska, asfaltem nie pojedziesz bo zakaz, droga którą rowerzysta ma nakaz jechać jest pogarszającym się co roku koszmarem który powoli osiąga swoje apogeum . Dziś pojechałam asfaltem ale w sezonie tak się nie da. Przyjdzie omijać Zegrze. Szkoda, bo dalej jest pięknie, pusto, równo, cicho…
- DST 99.70km
- Czas 04:28
- VAVG 22.32km/h