właściwy “trening” (czyli ta nędza jaką jestem w stanie przy użyciu półchwytu ukręcić) to trochę więcej niż połowa dzisiejszego dystansu. Resztę doskładałam z krótkich wyjazdów “celowych” – na rehabilitację, na cmentarz do Babci i Dziadka, na bazarek. Z jazdą to wszystko nie ma wiele wspólnego, ale radość jest i trochę tlenu się łapie. Dobre i to:)
A pogoda nadal nie zimowa, bardziej zaciąga zgniłą jesienią, mgliście, mokro, trójka na plusie. Wiatr słaby. Jak dla mnie zimowa pogoda idealna:)
- DST 55.06km
- Czas 02:54
- VAVG 18.99km/h
w Australii mega horror Szarapowej i heroiczna obrona 2 piłek meczowych. Nick Kyrgios w III rundzie, wieżowiec Karlovic szczęśliwie pokonany. Chociaż jeden z moich faworytów gra na miarę oczekiwań:)