próbowałam znaleźć jakiś sensowny pomysł trasy na dzisiejszy wyjazd, żeby zgubny wpływ wiatru niekorzystnego zminimalizować. Udało się połowicznie. Czyli wiatr był w połowie w plecy przez połowę trasy. Przez drugą połowę boczny, silny i męczliwy. Za to słoneczko dopisało i zamiast stopni 12 było 22. Szczęśliwie krótkie spodenki były spakowane:)
Pociąg w Ożarowie łapię godzinę później niż zazwyczaj, a właściwie godzinę i 10 minut bo spóźniony przyjechał:(
Tym razem z Sochaczewa jadę do Żelazowej Woli, dawno tu nie byłam
postanawiam sprawdzić, czy da się coś zjeść. Da się. Od 12. Miło nie jest i nie za bardzo gościnnie, smacznie też umiarkowanie. Ale za to cudownie słoneczne jest to miejsce i od wiatru osłonięte. Byłoby naprawdę słodko gdyby nie kwaśna mina pani kelnerki…
Z Żelazowej dawno nie jechaną trasą przez Mokas, Gawartową Wolę i różne takie
próbuję wrócić do Wawy. Wieje przez te pola okrutnie a jak wreszcie w Mariewie pojawia się skrawek lasu to akurat dzisiaj asfalt wylewają. I boczkiem boczkiem dreptać trzeba prawie kilometr po piachu. No ale miło będzie po gładkim pomykać:)
- DST 108.09km
- Czas 05:21
- VAVG 20.20km/h