że dzień dzisiejszy pójdzie na zmarnowanie to liczyłam z tym się. Wichura miała się objawić dramatyczna, takoż i przyszła. Nie sama. Z opadem. Na okoliczność tę w stosowny outfit byłam zaopatrzona:)
Bo plan był wyszarpać jednak mimo przeciwności i z tego dnia co nieco.
Tak żeby chociaż trochę z wiatrem było eksploruję już dawno nęcący odcinek objazdowy z Pisza do Białej Piskiej, krajówkę 58 omijający. Początek co prawda przez inną krajówkę, przez 63 prowadzi, ale ruch jakoś wyjątkowo marny był. I zaraz odbicie w bok, na Borki.
Łaaał. Jak pięknie. Jak pusto. Jak nic nie jedzie. Mmmm. Ciekawe czemu:)))
Ja niestety też prędko tędy znowu nie pojadę. Nawierzchnia jest absolutnie dramatyczna.
Wiele lat temu tak było w Puszczy Piskiej na wczorajszym odcinku. Może tu też kiedyś przyjdzie nowe. Ale zanim to nastąpi – omijajcie. Mimo tego, jak jest tu przepięknie.
Bo leeedwo przez 2 godziny 30 marnych kilometrów udaje mi się pokonać i na stację w Białej Piskiej
wtaczam się. (w Białej asfalcik miodzio, objawia się oczywiście w towarzystwie żałosnej ścieżki, która rzecz jasna została zignorowana).
Szynobus z Ełku punktualnie przybywa i ta akurat linia ełcko-olsztyńska jest jednym z niewielu przykładów udanej kolejowej inwestycji. Czas przejazdu skrócił się znacząco. Z Pisza do Olsztyna 1,5h. Jak na pociąg, który zatrzymuje się na każdej możliwej stacji to całkiem niezły wynik. Tup tup do Olsztyna i będzie jeszcze godzinka do odjazdu warszawskiego ICka, akurat żeby nad Ukiel skoczyć. AKURAT.
To co spadło z nieba jak tylko oponkę z dworca wystawiłam tego nawet nawałnicą nie da się nazwać. Pioruny, gradobicie i wiadra wody. Fartem nazwać że akurat pod drzwiami Żabki byłam to powiedzieć za mało. Fuks nad fuksami. Uratowali mnie:)
Po 20 minutach było po wszystkim.
No ale na Ukiel nie było już czasu. Może na mnie poczeka:)))
- DST 44.88km
- Czas 02:27
- VAVG 18.32km/h
mapka ze stravy jest tutaj