niektórzy może pamiętają, że łapiący uparcie gumy grubas dostał na wiosnę – po kolejnym człapaniu z kapciem z kapcia – magiczne, super-extra, samozalepne dętki. Które swoją reklamowaną magię zawdzięczają bulgoczącemu w ich wnętrzu uszczelniaczowi.
Magia – jak to zazwyczaj z czarami bywa – pozostawała do dziś w sferze głębokich hipotez i przypuszczeń. Aż tu nagle nastąpił moment weryfikacji. Gdyż powietrze z grubasa cichcem do niepokojąco nikłego poziomu zeszło. W trakcie jazdy miejskiej, powolutku, powolutku i prawie nic nie zostało. Co zeźliło mnie poważnie, wszak nie tak miało być.
Podpompowanie na Orlenku wystarczyło na dojazd do zaprzyjaźnionego warsztatu – daleko nie było. Po oględzinach dokładnych okazało się, że w oponie tkwi spory kawałek szkła. Po usunięciu którego dętka dokonała autowulkanizacji. Powietrze nie schodzi. Czyli jednak – magic!
- DST 49.51km
- Czas 02:26
- VAVG 20.35km/h