…i rower dziś nie pojeździł. Zamiast się ślizgać na zakrętach w marnym tempie postanowiłam zrobić solidny trening. A to dla mnie ostatnio oznacza bieganie. Niestety. Bo nudziarstwo jest to straszne. A i mordęga nielicha. Jednak łatwiej na rowerku:)
Ale z biegania póki co satysfakcja większa, bo tu samozaparcie i zawziętość trzeba pokazać. A trening rowerowy to sama czysta przyjemność. Niemniej dziś odrobina frajdy też była. Bo powoli przesuwam granice, dziś biegałam GODZINĘ. A potem jeszcze taśmy, marsze, stretchingi… Zasłużyłam na kanapowe popołudnie z Nickiem Kyrgiosem. Który po totalnym horrorze wygrał jednak w pięciu setach z Seppim, wyciągając z 0:2. I teraz czeka na lepszego z pary Murray/Dimitrov. A ci grają jak natchnieni i nie będzie to krótki mecz.