miałam na dziś pomysł ciechanowski – w Wawie i mazowieckim wiatr zapowiadano północny. Tymczasem precyzyjne sprawdzenie prognoz przyniosło odkrycie, że wiatr owszem północny ale tak do wysokości Nasielska. A powyżej już z południa, zatem pchać się koleją do Ciechanowa nie było po co. Konfuzję ta informacja we mnie wzbudziła, jak również intensyfikację generowania pomysłów alternatywnych. Z których wygrała wspomnieniowa trasa pierwszych okołonasielskich peregrynacji. Jadę zatem tropem odkrywców:)
Pierwsze wyprawy do Nasielska wiążą się w mojej pamięci z pysznymi obiadkami w Krzyczkach. Przez lata zmieniło się mocno to miejsce. Nie wiem czy to tylko sentyment, ale wydaje mi się, że kiedyś było chyba… fajniej. Pojawiły się nowe mebelki, wreszcie spory wybór stolików, ale urok początkowo dość przaśnego, nader swojskiego miejsca z dużym wyborem wyrabianych na miejscu pierogów minął bezpowrotnie:((
Skoro powtórka pierwszych wokółnasielskich doświadczeń to oczywiście musi być Strzegocin w parze z Gąsocinem. Pamiętam jakie tu straszyły wertepy. Fajnie sobie uświadomić jak bardzo polepszyło się w tych okolicach rowerowe życie. Głównie dzięki temu, że nikt nie wpadł tu na pomysł żadnej żałosnej ścieżki, a nowego przez 8 lat przybyło sporo. Kolejny przykład to przejazd z Gąsocina do Klukowa i Świerczy
i dalej ze Świerczy do Nowego Miasta.
Ławeczki też nowsze:)))
Wspomnieniowo – czyli z Nowego przez Joniec (Cieksyn był duuużo później:))
a zdjęć z powrotnej drogi Rolniczą Wam oszczędzę:)
- DST 141.79km
- Czas 06:43
- VAVG 21.11km/h