wreszcie jakaś pogoda wyjściowa:))) słońce od rana, ciepło (chociaż nie cieplutko…). Niestety nie jest to zapowiedź długotrwałego polepszenia, widać już w prognozach od połowy tygodnia nędzę. Może się nie sprawdzi.
Tymczasem śmignęłam sobie przyjemnie z wiaterkiem w plecy do Piasecznicy. Nie dość że wiało korzystnie to jeszcze napotkanie Cyborga (który średnią swoją poświęcił dla kilkunastu kaemek wspólnej jazdy – jak miło!) licznikowe wskazania poprawiło:))
Pogoda była doskonała a jeszcze i powrót się udał. Wyczaiłam fuksowy pociąg który w Ożarowie skręcił – o niespodzianko – do Warszawy Gdańskiej. Nie bardzo wierzyłam że się sprawdzi to co na rozkładzie zobaczyłam – ale jednak. Chyba jedyny taki na dobę, który przez centrum nie jedzie. No i nie pojechał, dzięki czemu zwiedziłam szeroko swego czasu omawianą stację Warszawa Powązki. Której od czasu prasowych wzmianek bardzo się polepszyło. Eleganckie windy na dwa rowery albo i trzy, pochylnie… Miód. Mogłyby wszystkie sochaczewskie pociągi tędy jeździć:)))
- DST 93.28km
- Czas 04:09
- VAVG 22.48km/h
mapka ze stravy jest tutaj