powiedzieć że wiało, to nic nie powiedzieć
w poszukiwaniu słońca, które miało nadejść Z PÓŁNOCY pojechałam rankiem do Ciechanowa. A tam słońce owszem było, ale też wichur wściekle mrozowaty. Którego w takim natężeniu nie tylko ja ale też nikt z wróży się nie spodziewał. No i tak się mordowałam zaliczając huraganowy odwet za wczorajsze z wiatrem jechanie
przez Gołotczyznę i Gąsocin
Jurzyn
i Nowe Miasto
do Lisa, gdzie się doczołgałam resztką sił. Jajecznica indoors bo by mi na latającym talerzu uciekła:(
Do Pomiechówka już jechało się nieco łatwiej, potem jeszcze upadlających kilka kilometrów do Modlina i NDMu i już mogłam się cieszyć jazdą Z WIATREM. Mogłam, ale nie miałam już kompletnie siły. Jakoś dopełzłam. Kopytko za kopytkiem. Męka
- DST 132.53km
- Czas 06:25
- VAVG 20.65km/h