tydzień pogodowo porównywalny ze styczniowymi mrozami – ta sama beznadzieja. Lało, wiało i mroziło listopadowym chłodem. Do tego natłok spraw zawodowych nie pozwalający wykorzystać nielicznych suchych chwil. W efekcie pierwszy tydzień września chyba najgorszy w mojej rowerowej historii. Ale za to podobno jutro ma wrócić lato, słońce i temperatury z dwójką z przodu. Plan już jest!
- DST 108.14km
- Czas 04:45
- VAVG 22.77km/h