po leniwym poranku, który minął zaskakująco szybko sprint na dworzec:)
dziś bez niespodzianek ze strony DB, dwie godzinki i już Hamburg Wita Was:)))
Wita naprawdę ciepło. Żeby nie powiedzieć: gorąco! Ufff, co za żar. Parówa jak w lipcu. Zupełnie niewiarygodny temperaturowy przeskok. Wreszcie czuję, że jestem na wakacjach:) A jak wakacje to po krótkiej rundce w okolicach dworca
ruszam nad jezioro.
Oooo, fajnie. Zero nadęcia, super miejski luzik, ławeczki, widoczki, kawa, ciasteczka…
I tylko na horyzoncie jakoś tak coraz ciemniej się robi, parówa narasta.
Bardzo chciałam się jeszcze powłóczyć po Hamburgu, niezwykle ciekawe wydawały mi się kanały a zwłaszcza “dzielnica spichrzów” , ale tylko namiastkę złapałam.
Ale lunęło! Jak fajnie, że zdecydowałam się jednak zajrzeć do hotelu:)
“Przeczekanie” nie bardzo się udało więc na wieczorny spacer ruszam z parasolem. Polowanie na kanały się nie udało, ale sushi upolowałam doskonałe.
Sushify. Szkoda, że tak daleko, bo zdecydowanie w TOP 3 na mojej suszowej liście:)))
- DST 24.04km
- Teren 1.70km
- Czas 01:21
- VAVG 17.81km/h
mapka ze stravy z wycieczki po Hamburgu jest tutaj