na spontanie na zachód wyprawka dz.2

dziś od rana spektakl,

trwał prawie do południa.
Ruszam po mega kałużach. Na zalesionym odcinku przez Jarnatów kapie mi z liści na kark bez przerwy ale już na odkrytym kawałku do Sulęcina nawierzchnie prawie suche, zwłaszcza na paśmie ciągnących się nieskończenie przed/w/za miastem garbatych ścieżek przeschło elegancko:)

Asfalciki dziś znacznie lepsze niż wczoraj, fajna okazuje się zwłaszcza droga Grabów-Walewice-Koryta. Świetna nawierzchnia też na 92, bardzo szerokie pobocze ale ruch bardzo duży i hałas męczący.

W Poźrzadle odbijam z 92 w lewo, żeby zrobić pętelkę przez Łagów.

Bo jakkolwiek sam Łagów mimo pięknego położenia nie bardzo mnie nęci, to już Cafe Warsztat wspominam bardzo dobrze.

I będę wspominać jeszcze lepiej, bo pyszności było mnóstwo i wybór trudny ale jakoś dałam radę a przy okazji chmurę czarną udało się przeczekać:)))
Wracam na 92 i skoro już przejeżdżam przez Świebodzin (wiadoma wielka figura daje się zauważyć z drogi) zaglądam na rynek, który okazuje się całkiem sympatyczny.

92 za Świebodzinem mnie zaskakuje bo nagle objawia się przy niej rowerowa ścieżka, której jako żywo kilka lat temu tu nie było. Ścieżka jest z asfaltu i całkiem udanie można nią jechać, chociaż nie jest to oczywiście ta jakość asfaltu co na drodze obok:((
Z 92 żegnam się w Kupieninie, mijam Ojerzyce z ciekawym założeniem folwarczno/dworskim (ale trudnym do fajnego sfotografowania) i wpadam na dość zaskakujący trakt na Szczaniec, który doskonale sprzed kilku lat pamiętam (zarówno dukt jak i Szczaniec:)))

Nie pamiętam natomiast, żeby ze Szczańca piachem jakimś trzeba było jechać. No ale mapy.cz zdecydowanie tę właśnie opcję dla roweru szosowego proponują. No dobra myślę, kawałek może jakiś niedługi.
Tia.

8 cholernych piaszczystych kilometrów lekko tylko z góry ulewami utwardzonych.
Las bardzo piękny, ale jechać to nie za bardzo się dało. Do Zbąszynia niby skrócik 10km ale czasowo pewnie na to samo by wyszło gdyby asfalcikiem naokoło pojechać. 
Niebieski nie szosowy, ale nie był zadowolony.
Drugi dzień druga wtopa. Mit niezawodności map.cz między bajki włożyć:((( 
Zaliczywszy w końcówce enduro straszne jakieś miejsce o nazwie Depot i wyglądzie jak prosto z horroru wypełzam wreszcie ku cywilizacji w Dąbrówce Wlkp,

domykając pętlę z wczoraj. Zbąszyń – Zbąszyń:))

  • DST 104.38km
  • Teren 7.90km
  • Czas 04:53
  • VAVG 21.37km/h

mapka ze stravy jest tutaj  

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *