poranny Kalisz pokazuje się od atrakcyjnej, staromiejskiej strony,
ale to co w Kaliszu najfajniejsze dopiero przede mną.
Zaraz za Starówką pojawia się nader atrakcyjny Park Miejski z takim trochę “łazienkowskim” budynkiem teatru
i fajnymi, szerokimi alejkami z częścią rowerową, która sprawnie przechodzi w rewelacyjną wielokilometrową nowiutką asfaltową autostradę do miejscowości o dziwnej nazwie Szałe – nad zalewem o tej samej nazwie. Piękna trasa i wykorzystywana – mimo środka tygodnia biegaczy i rowerzystów całkiem sporo.
Korzystając z niezmiennie zachodniego wiatru w ostatnim dniu wyprawy planuję z Kalisza dotrzeć w okolice Łodzi, skąd już na wieczorny pociąg do Wawki mam bilecik (niebieski też ma). Pytam gugla o propozycje na pierwszą część trasy, do miasteczka Warta – no wszystko tam jest ale drogi przez Szałe brak. Więc ten arcyszlak tym bardziej mnie cieszy bo mocno się obawiałam że może tu jakieś czyhają pułapki skoro nie było ze strony gugla szałowej sugestii. Czemu – nie wiadomo.
Przez Szałe jedzie się wzdłuż zalewu i czasem jest on z drogi widoczny, droga świetna, nowa i z pomysłem dla rowerzystów.
Gdybym nie pamiętała tego koszmaru 15km garbatej ścieżki z Mosiny do Czempinia z zakazem na jezdni jaki mi się trafił kilka lat temu to byłabym skłonna twierdzić, że wyjątkowo rowerzystom przyjazna ta Wielkopolska. Wczoraj te 70km wojewódzkiej bez ścieżek tylko z “dopuszczeniem”, dzisiaj kolejny przyjemny akcent… Ciekawe jak tam Czempiń, może też już się podciągnął? Strach sprawdzać:))
Tymczasem kończy się droga wzdłuż zalewu i pojawia się nowe otwarcie, wielokilometrowy ciąg nowiutkich, bocznych asfalcików,
jazda absolutnie doskonała. Aż do miejscowości Góry, gdzie gugel przedstawia arcyciekawą propozycję.
Jakby nie można było biegnącego obok asfaltu przez Krąków wytypować. Już nie takiej jakości jak te wcześniejsze no ale nie piach to jest jednak.
Warta nad Wartą miejscowością mogłaby być przyjemną gdyby nie była zdominowana przez krajówkę 83 Sieradz-Konin. Ale jest gdzie kawę kupić i jest przyjemny mały park, gdzie można ją wypić. Liczyłam co prawda, że u źródeł Warty jakaś ekstra miejscówka się trafi ale nic z tego, dobrze że parczkiem nie wzgardziłam:))
Z Warty droga 710 aż do Łodzi prowadzi i nawet rozważam czy to nie powinna być moja opcja,
ale jednak trzymam się pierwotnego planu.
Drogę 710
(ciekawe tu jest rozwiązanie, piękne pobocze ale rowery skierowane za zasieki, na jakieś asfaltowe resztki elegancko trawką poprzerastane)
wykorzystuję, żeby dojechać jedynie do Szadka. Ze wspomnianych resztek – jak się zapewne domyślacie – nie korzystając. Resztki zresztą giną po kilku kilometrach, niestety wraz z poboczem.
W Szadku drogi na Łask wypatruję, otóż i jest i co widzę? Zamknięta! Ale ale. Dojazd do posesji możliwy. No to może i rower się przemknie? Jadę:)
Front robót rozciągnięty szeroko, na kilkanaście kilometrów.
Niepokoją mnie tablice z informacją że planowane ukończenie prac to wrzesień 2023.
Tymczasem niemal całe 15km śmigam po cudnym nowiutkim asfalciku i dopiero przed samym Łaskiem droga rozkopana – z jednej tylko strony więc przejeżdżam bez problemu.
Prac intensywnych właściwie tu nie widzę, jakaś jedna koparka, dwóch panów… To tłumaczy ten odległy termin. Ciekawe ile czasu jest to zamknięcie, skoro tyle już zdążyli zrobić. Może w szczycie robót mieli dwie koparki:)
W Łasku niezawodny gugel wyciąga kolejną niespodziankę. Musi być przecież jakaś przeciwwaga do tylu kilometrów świetnego asfaltu!
Nie dałabym się wpuścić w te maliny, gdyby nie jakiś remont giga, który na głównej drodze łaskowskiej ruch paraliżuje konkretnie. No tu się dzieje. Gugel jednak nie z łaskawości enduro wykoncypował, na mostek prowadzący do parku miejskiego i wyjazdu już za frontem robót trafiam dzięki podpowiedzi cudem trafionej na tym odludziu stylowej rowerowej panny – gugel zawiedziony, kwiczał i kwiczał, miał dla mnie przygotowane dalsze jeszcze kilometry piaszczystych tras a tu taka niewdzięczność użytkownika. Ostatecznie wydostaję się na wojewódzką 482 Łask-Łódź,
ze sporym, komfortowym poboczem a co najważniejsze z linią kolejową dołódzkich trucheł. Truchło było do zdobycia już w Łasku, ale tam nieco za wcześnie mi było. W Dobroniu za to w sam raz:)
Jest truchło do Łodzi, elegancko są biletomaty i nawet za rower nie trzeba płacić . Ale.. według nowych, WAKACYJNYCH przepisów po zakupie biletu dla pasażera w biletomacie należy udać się na poszukiwania konduktora celem pozyskania wydruku (darmowego) potwierdzającego możliwość przewozu roweru. Kolejni, którym upał na głowę zaszkodził. Czytałam ostatnio skargę faceta, którego z Wronek nie zabrały Koleje Wielkopolskie (mimo że miał zakupiony wcześniej bilet, w tym na rower – tam się płaci). Bo za dużo rowerów już w pociągu było. Łódź od sąsiada wzory czerpie, z okazji zwiększonego ruchu ogranicza dostępność swoich pociągów dla rowerzystów. I ten wydruk potwierdza zgodę konduktora na przewóz roweru. No cóż, niebieski przejechał bez wydruku.
Wysiadka na stacji Łódź Widzew, tak średnio mi pasuje ale truchło ma tu prawie kwadrans postoju, szkoda czasu. Stacja OK, są windy i pochylnie. A za stacją… całe bogactwo wyśmienitych ścieżek. Zwłaszcza ta chodnikowa wybitnie mnie cieszy…
Znoszę tę telepkę cierpliwie chociaż nie całkiem w milczeniu, bo na wolną godzinę jaką mam do warszawskiego pociągu zaplanowałam wycieczkę do kompleksu Księży Młyn i jestem zdeterminowana, żeby tam dotrzeć. To jedno z tych łódzkich miejsc, którego nie udało mi się odwiedzić wcześniej a na które mam smaczek.
Robi się ciekawie
a i sam kompleks na pierwszy rzut oka nie rozczarowuje.
I tyle mi musi wystarczyć. Jeszcze znajomy gigant koło dworca
i dworzec, wciąż mnie zadziwiający swoim rozmiarem.
Zadziwia też ubóstwo oferty połączeń do Wawki, jakie to były zapowiedzi, że co godzinę extra szybkie ICki, a tymczasem wygląda to żałośnie. Już pomijając że “extra szybkie” pokonują 140km w półtorej godziny, a ten mój jeszcze dał radę kwadrans się spóźnić. A jako jeden z szybszych wypchany był po brzegi. No szał po prostu.
- DST 131.61km
- Teren 1.60km
- Czas 06:20
- VAVG 20.78km/h
mapka ze stravy jest tutaj (do Dobronia) i jeszcze zapis szwendaczki łódzkiej