deszcz padał w nocy i nad ranem, temperatura utrzymała się dodatnia i wreszcie zwały niegdyś przez chwilę białego a obecnie szaroczarnego zimowego atrybutu zaczęły topnieć. Śnieg utrzymuje się już tylko w lesie
i oczywiście na nie odśnieżonych wcześniej rowerowych ścieżkach – tu proces znikania przebiega dość powoli. Za to jezdnie płyną, dzisiejsza trasa to właściwie jedna wielka kałuża. Wody przybywa bo pada co chwila, ale kurtka wróciła z wyjazdu niemal sucha natomiast nogawki spodni do wyżęcia. Narzekać jednak nie będę, trzy na plusie biorę w styczniu w ciemno:)))
- DST 43.83km
- Czas 02:19h
- VAVG 18.92km/h