nie taka znowu mała, ale niewątpliwie MNIEJSZA niż pętla wokół KPNu, gdyż zamiast obrzeżami przez środek puszczy prowadzi. Spodziewałam się, że będzie to moja ulubiona trasa na smętny czas krótszych dni jesiennych, kiedy przebieg 120km robi wrażenie – a nie na środek lata kiedy o osiągach bliżej 200 chciałoby się jednak w dniu wolnym pomyśleć. Tymczasem upał panuje tak niemiłosierny, że żadne dłuższe wyjazdy nie wchodzą w grę – przynajmniej w moim przypadku. Bardzo wczesna pora startu przynosi pewne benefity
ale na gorąc pomaga średnio. 30 stopni atakuje już w granicach godziny dziewiątej, a potem jest już tylko coraz gorzej…
Przejazd przez las daje trochę oddechu, ale tym bardziej ogłusza wyjazd na nie zacienioną przestrzeń (pomiar na patelni w Wojcieszynie).
Trasa jest świetna, ruchliwe odcinki ma znikome i mocno aspiruje do moich mazowieckich “ulubionych”. Można robić różne jej warianty, dowolnie “zapętlać” bądź skracać – są możliwości:)
Dziś jadę z Czosnowa do Dębiny , potem 2 km drogą 579 do skrętu na Leoncin i na rozwidleniu w prawo w 575. Tu równo 10km i nieoznakowany skręt w lewo (na wysokości domu 45c) – to dojazd do wjazdu w puszczę, odkrycie tego sezonu nowy asfalt przez puszczę do Górek, kilkukrotnie już tu reklamowany.
W Górkach asfalt nowy nie jest ale za to jest ładnie:))
Przez Dąbrowę dojeżdżam znowu do 579 (8km), przecinam ją i przez Sowią Wolę jadę do Brzozówki (2km i w prawo). W Brzozówce jest kolejny nowo wyasfaltowany przejazd – 2km Brzozówka-Wiersze. Nie daje się zrobić zdjęcia, bo droga robi za ścieżkę rowerową i jadą nią absolutne chmary cyklistów wszelkiego autoramentu. Po dojeździe do Wierszy można skręcić w lewo i przez Janówek i Truskawkę dotrzeć do Czosnowa i Rolniczą wracać do Wawy. Można też – jak ja dziś – skręcić w prawo, dojechać (znowu!!!) do 579 i pojechać nią do Leszna. To jest ten najmniej przyjemny odcinek, dziś niedziela ale i tak ruch jest spory, asfalt tu dobry ale pobocza brak i nie jest fajnie. trzeba cisnąć i zwiewać jak najszybciej.
Za Lesznem jadę jeszcze ok 2km prosto (na Błonie) i dopiero wtedy skręcam w lewo w boczny asfalcik – na osławione Białutki.
Tędy można przyjemnie ominąć 4km ruchliwej 580, do której dojeżdża się dopiero na wysokości Zaborówka. Tradycyjny postój na placyku w Zaborowie – pięknieje z roku na rok, mnóstwo zieleni, ławeczki i cieeeeeeń:) A pamiętam jaka tu była kiedyś pustynia…
Z Zaborowa przez Mariew jeździć uwielbiam, ale dziś ciągnę resztką sił. Patelnia jest niemożliwa, udokumentowany pomiar w Wojcieszynie to nie był szczyt dzisiejszych pogodowych możliwości… Tymczasem nadciąga nieciekawa chmura, której widok zmusza mnie do AKCJI – czarne nad głową zawsze pomaga mi na średnią. Padać nie padało a motywator sprawił, że kilka minut wcześniej mogłam wziąć jakże orzeźwiającą kąpiel na własnych warunkach:))
tu jest mapa
- DST 121.77km
- Czas 05:32
- VAVG 22.01km/h