dzień za dniem mija a każdy tak samo słoneczny i do jazdy zachęcający. Poranki co prawda nader rześkie, o godzinie 7 ledwo 6-7 stopni ale bardzo szybko robi się ich dwadzieścia kilka. Wiatr zazwyczaj mały więc bez szkody dla obowiązków wszelkich codziennego lajcikowego kampinoskiego stówasia można kręcić. Tak i serii takiej nie pamiętam, ponad 20 setkowych wyjazdów z rzędu. Dziś dwudziesty czwarty:) A że wiatr wreszcie z uporczywie wschodniego dostał lekkiej bo lekkiej ale jednak składowej południowej postanowiłam coś w rutynie codziennej zmienić. Dwa dni temu po całowakacyjnej niby-to-remontowej przerwie powróciło na tory truchło z Sierpca co otwiera traskę na Koziebrody. Jedną z moich ulubionych:)
Przez rozkoszne okolice nadwkrzańskie (Pomiechówek, Borkowo, Joniec)
do Nowego Miasta, gdzie nówka asfalcik po raz kolejny mnie cieszy
i dla przyjemności jechania nim nadrabiam kilka ładnych kilometrów z Nowego Miasta przez Bolęcin do skrętu na Sochocin jadąc
zamiast krócej ale wertepami stałym wariantem z Jońca przez Królewo się telepać.
Przez Szymaki i Sokolniki dopadam Baboszewa, tu czeka mnie rajd z wiatrem w plecy przez ca30 bardzo lubianych kilometrów.
Arcyfajne klimaciki ale czasu pilnować trzeba, truchło nieczęsto obecność swoją ujawnia, średnio co 3h się pojawia więc czujność wymagana.
Przydaje się ona też, żeby na peron w Koziebrodach (no tak umownie powiedzmy bo Koziebrody już dawno przemknęły) trafić, w smartfonowych czasach poradzić sobie nietrudno, pamiętam jednak jak szukałam go po raz pierwszy… Niewiele się od tamtej pory zmieniło,
żeby nie powiedzieć – że nic. Piachu tylko przybyło.
Ale nie zrażajcie się, przez piaseczek ledwo 400m, da się przebrnąć. Potem emocje nieco rosną, jest rozwidlenie, w prawo? w lewo? w prawo!
Jeszcze tylko chaszczory i już, już wyłania się:)
No przyznacie – jest klimacik:))))
- DST 146.07km
- Czas 07:03
- VAVG 20.72km/h
mapka ze stravy jest tutaj