wbrew pesymistycznym prognozom pogodowych wróży cały dzień suchutki, Warszawa była dokładnie na skraju śnieżnych chmur – tylko czasem nad Kampinosu nadciągała mokra mgła spadająca nieszkodliwą mżawką. Szkoda wystąpiła dopiero po południu, kiedy w końcu sypnęło mokrym śniegiem. Ale wtedy miałam już tylko 5 kilometrów do pokonania. Nie zdążyłam zmoknąć:)
- DST 64.74km
- Czas 02:59
- VAVG 21.70km/h
plan roztrenowania zacznę zatem realizować jutro. Chyba:)))