Pierwszy raz w Hanowerze. Po wczorajszej podróży z Leer za wiele nie zobaczyłam, dziś mam chwilę, żeby nadrobić. A nawet kilka chwil, bo pociąg do Berlina mam dopiero po południu. Zaczyna się obiecująco,
ale mam jednak ochotę na coś więcej niż runda wokół miejskiego jeziorka.
Skoro jestem w Niemczech to może czas zapolować na jakiś zamek?
Mikro wyprawa, żeby zdobyć Marienburg Schloss
okazuje się strzałem w dychę,
chociaż powiadam Wam, pizgało przeokrutnie.
I było pod górę!
No ale pocztówki upolowały się zacne:))
Do Hanoweru wracam pociągiem z Nordstemmen, a zyskany dzięki temu czas przeznaczam na dalsze oglądanie hanowerskich atrakcji.
Fajnie jest w tym mieście, przestronnie, parki, zielono.
A nawet jakieś kafejki w tych parkach, co może jest jednak nazwą na wyrost, bo owszem jest tam kawa – a do niej… precle, bajgle i kurczak z frytkami. Cały Dojczland:)))
…………………………………………………………………………………………………………………..
Pociąg Hanower-Berlin jedzie trochę ponad 1,5h. I parkuje komfortowo na tym samym peronie, z którego niebawem wyruszyć ma PeKaP do Wawki. Na razie wyruszają w swoje tajemnicze trasy inne, całkiem fajne pociągi. Nie da się przegapić, gdzie są miejsca na rower:))
Ufff, wszystko się udało:)) Mój kochany niebieski rowerek jak zawsze spisał się doskonale, chociaż wyjątkowo dużo się naspacerował na tym wyjeździe:)
- DST 54.51km
- Czas 03:04
- VAVG 17.77km/h
mapka ze stravy jest tutaj