wreszcie nadszedł! Długo oczekiwany dzień pierwszego bociana. Gawłówek koło Cieksyna jednak i w tym roku okazał się bocianio niezawodny:)
a jak już pojawił się bocian pierwszy to zaraz też i drugi
a pod Ojrzeniem siedziała parka
za Ojrzeniem przestałam już liczyć. Bociany odhaczone. Teraz zaczyna się czekanie na czas wypatrywania kaczeńców, ale to jeszcze trochę:) Chociaż przy takiej pogodzie
może pójdzie szybciej:))
Wydłużając wyjazd trochę za Ciechanów postanowiłam zobaczyć czy coś dzieje się na wądołach Niedzbórz-Czeruchy. Dzieje się. Postawiono tabliczkę. Tabliczka narobiła nadziei. Niepotrzebnie. Wądoły póki co mają się dobrze
telepkę odbiłam sobie na 615, szarpnęłam z wiatrem w plecy do Stupska
co miało jeszcze ten plus, że w pociąg przyspieszony z Działdowa wbiłam na wczesnym etapie rozwoju sytuacji, kiedy jeszcze udało się usiąść. Gdyż niedzielny powrotny “ekspres” podstawiono w najbardziej ubogiej wersji pojedynczego Elfa
- DST 142.86km
- Czas 06:26
- VAVG 22.21km/h