zaraz po urodzinach Dzień Pączka to moje ulubione święto:))), którego sukces w obchodach zależy mniej od tego ile pączków uda się zjeść, a bardziej od ich jakości, towarzystwa w celebrowaniu (żadne tam łykanie na czas:))) pączkowego żucia, smakowania i mlaskania oraz tego, czy pogoda pozwoli na natychmiastowe przełożenie pobranych kalorii na rowerową akcję. Dziś było wszystko, akcja ograniczona co prawda brakiem czasu niemniej obchody zaliczam do udanych!
- DST 36.86km
- Teren 1.10km
- Czas 01:55
- VAVG 19.23km/h
W tym roku zgłosiłem się do jedzenia (łykania) na czas, ale w dobrym towarzystwie 😉 Niemniej, w pamięci mam pączki od Ciebie w zeszłym roku. Świetnie się na nich jechało 🙂
widziałam, widziałam. Niezły uzyskaliście wynik:))) Robert nie tylko rekordy kilometrowe bije :)) cieszę się, ze dobrze wspominasz warszawskie pączki!