…dwieście pierwszy:) Bo jak listopad proponuje suche +10 to nie odmawiam:)
Nigdy nie byłam w Cz-wie z rowerem. Debiut
wypadł nader zachęcająco. Bardzo łatwy wyjazd z dworca i nie najgorszy przejazd przez miasto i już jestem na wojewódzkiej 483, którą jedzie się bardzo przyjemnie i dość długo –
ze 30km. Aż do Orlenu w Brzeźnicy:))
Tu żegnam się z 483, jadę kilometr czy dwa krajówką 42 i skręcam w lewo, w lokalne boczki.
Które powodują mieszane uczucia. Bo ładnie tu jest, ale te asfalciki to różnie…
Więcej jednak takich starszych:((
No ale emocje rosną, już na horyzoncie najbogatsza gmina w Polsce czyli sławny Kleszczów. Cóż za zonk!
Zgodnie z przypuszczeniami mnogość ścieżek “od wejścia”.
Ale cóż to jest za dziadostwo! Przy głównej drodze położyli na tych ścieżkach coś w rodzaju miękkiego tartanu, który zdążył już mocno mchem poprzerastać. A te zupełnie nowe inwestycje wokół i przez środek całkiem atrakcyjnego lasu – kostka kostka kostka.
A i asfalt jakościowo nader nędzny. Może dlatego tacy bogaci. Z tych oszczędności:)))
Oszczędności nie widać za to wcale
na niezłej autostradzie, na którą nieoczekiwanie z tego lasu wyjeżdżam. Piękny kawałek drogi z rewelacyjnym poboczem – i jak widać pusty – przez długie kilometry opakowany w kostkową ścieżkę. Którą w sposób oczywisty zlewam. Policja z naprzeciwka życzliwie bez reakcji:))
Ścieżka się wreszcie kończy, kończy się niestety też fajna droga,
po przejeździe nad A1 robi się już zupełna nędza, zwłaszcza w miejscowości WYGODA wyjątkowo jest niewygodnie.
Widzę wzdłuż A1 po obu stronach asfaltowe serwisówki, ale mapy.com w żadnym wariancie nie proponowały tej opcji. Proponował za to gugelek, co pozwala domniemywać, że czai się tam jakaś wtopa. Zwłaszcza, że na mapie te niteczki takie cieniutkie a przed Piotrkowem już tak ledwo ledwo widoczne. No trudno, jadę przez ten Piotrków, nigdy nie byłam – może jest tam fajnie.
Mmmm. Nie jest:(
Bardzo krótkie wyremontowane odcinki ulic nie do jazdy – bo ścieżki, a właściwie ciągi pieszo-rowerowe. Nie wyremontowane bez ścieżek też nie do jazdy – straszne wyboje. Ogólnie – zapyziałość. Ale jak będę miała kiedyś więcej czasu to dam mu jeszcze szansę. Dziś pędzę bo dzień taki krótki…
Z pozytywów – na wyjeździe z Piotrkowa (krajówka 74 ale z z poboczem) fajne BP, gdzie nieoczekiwanie łatwo zgadzają się na wejście z rowerem. Miło.
Dalej już miło nie jest. Wojewódzka 716
jest koszmarem. Wąsko, ruch wściekły, asfalt bez szału.
Odpuszczam i obstawiam podwózkę do Koluszek regio.
Stawiam się komfortowo 5 min przed planowanym nadjazdem na stacji Baby,
gdzie przy próbie zakupu biletu na Koleo odkrywam, że truchło przybędzie z prawie półgodzinnym opóźnieniem (uwielbiam tę aktualizację rozkładu na Koleo).
No to cyk – jadę na następną stację.
Wolbórka.
Obie stacje fajne, z nienajgorszym dojazdem. Tylko truchło zawodzi, ostatecznie 45 min się spóźnia. Zanim do Koluszek dojadę “mój” ICek jest już w połowie drogi do Wawy. No nic to, za godzinę następny. Mam chwilę, żeby pokręcić się po Koluszkach,
chociaż prawdę powiedziawszy mogłabym żyć bez tego:)))))
Trasa dzisiejsza obiektywnie mówiąc nędzna, dała mi dużo radości bo już nie liczyłam na eksploracje i wyjazdy pociągowe w tym roku, ale fajny to był właściwie tylko ten początek po 483. Na przyszłość rozważę modyfikację:))
- DST 144.30km
- Czas 06:12
- VAVG 23.27km/h
mapka ze stravy jest tutaj