wieszcze od wczoraj grzmią, że grzmieć będzie. Sprawa poważna, trzeba wyjazd dobrze zaplanować żeby przedwczesnego prysznica nie złapać. A “dobrze” oznacza rano. Ciepło nie jest ale słońce kusi. I oczywiście jak zawsze ulegam:))
Dziś do Ciechanowa planuję dotrzeć od wschodniej strony, nad Zegrzem jeszcze nie byłam w tym roku:)
Szybko odkrywam, że moja ulubiona ścieżka wypadowa na Nieporęt czyli białołęcka ulica Wałuszewska
została oszpecona na swoim końcowym odcinku masakryczną liczbą progów zwalniających. Są chyba co 100 metrów a jest ich przynajmniej 5 jak nie 7. Kompletna głupota, oczywiście nie zostawiono żadnego “pobocza” dla rowerzystów…
Nad Zegrzem już pojawiły się pierwsze zwiastuny sezonu
są też i plażowicze:))
przed Serockiem skręcam do Marynina
i przez Powielin jadę do Winnicy. Nie dość że z wiatrem to zaskakująco zielono
za Winnicą już nieco mniej optymistycznie
już oczywiście zapomniałam, że 8km do Brodowa jest CAŁY CZAS pod górkę. Górka nie jest duża niemniej jest zauważalnie POCHYŁO. Jest też oczywiście mocno pod wiatr. Strzegocin jest moim wybawieniem:)) Szyszki, Gąsocin i Gołotczyznę połykam szybko, zaczynam się ścigać z czasem i walczyć o to, żeby dopaść jednak wcześniejszy pociąg. Zaczyna się coraz mocniej chmurzyć co przypomina mi zlekceważonych wróźy. Ale na takie zdjęcia muszę znaleźć czas
parów przed Ciechanowem nie zawodzi. Zawsze to tutaj “łowię” pierwsze kaczeńce sezonu. Łowię też pociąg, na nowiutkim ciechanowskim dworcu jestem z kilkuminutowym zapasem
kilka minut zapasu mam też przed deszczem, zaczyna padać dwie, może trzy minuty po wejściu do domu:))
- DST 114.28km
- Czas 05:21
- VAVG 21.36km/h
do tej wycieczki jest mapa, tym razem bez powrotnej pętli przez Sońsk ale przez Koźniewo i Gołotczyznę prosto do Ciechanowa