żeby wybrać się do siedziby złośliwego i przebiegłego diabła Boruty trzeba trafić na wiatr wschodni. A jest to kierunek modny tej wiosny zatem kilkakrotnie już łęczycka wyprawa już już już dojść miała do skutku. Ale żeby zmierzyć się z siłami nieczystymi warto by jednak mieć towarzystwo. A na zacne towarzystwo trzeba czasem poczekać. No i wreszcie dziś…
pogoda od świtu jest idealna. Ruszamy o 5.30, żeby o 8.20 złowić w Teresinie pociąg do Łowicza. Który to Łowicz o godzinie 9 w sobotę wygląda na wymarły. Przemykamy
i w towarzystwie lekkiego ale sprzyjającego wiatru i skokowo wzrastającej temperatury ruszamy prostą jak strzała drogą 703 do Łęczycy
Krajobraz nie powala, województwo niby łódzkie a “za oknem” typowa nędza mazowiecka. Pola, pola, pola – jak okiem etc. No ale wiatr w plecy więc jedzie się fajnie. Trochę niepokoją nas prognozy – wieszcze wróżą nadejście huraganu i drastyczną zmianę kierunku wiania. Na razie nic na to nie wskazuje. Tuż przed Bielawami robimy postój przy przyjaznym Lotosie – fajna zacieniona wiata, po kolejnych kilkunastu kilometrach już w Piątku (chociaż to sobota:)) trafiamy na Orlen, gdzie też jest gdzie przysiąść. Za Piątkiem postanawiamy porzucić na czas jakiś drogę 703, która po dobrym nawierzchniowo odcinku na obrzeżach Łowicza w Bielawach znacznie straciła na jakości. Skręt na Bolków i kilkanaście kilometrów objazdu wiochami. Asfalt jak to w wiochach- średni, za to cicho i pusto. Jedziemy przez prawdziwe królestwo małych szklarni produkujących sadzonki. Około 8km przed Łęczycą wracamy na 703 i oto oczom naszym ukazuje się
Tum. Gigantyczna Kolegiata, której początki sięgają XIw. Budowla po przejściach przez wieki nabrała charakteru mocno eklektycznego. Trochę ze stylu romańskiego zostało, ale dominuje gotyk. A do tego… plastikowe rynny i takież okna. To powinno być karalne.
Obok kolegiaty przycupnął mały stylista
temu akurat trudno coś zarzucić:))
Powrót na 703
Łęczyca wita nas pięknym starym parkiem, założonym w XIXw. Aleja grabowa rzeczywiście robi wrażenie
w przeciwieństwie do zamku, który jest dość nędzny
Zastanawiamy się nad dalszą trasą a tymczasem Boruta już przygotowuje swoje diabelskie sztuczki…. Wiatr się wzmaga, z niewinnego zefirka przybiera postać huraganu i rzeczywiście kompletnie odwraca swój kierunek. Teraz wieje z zachodu więc upieranie się przy kontynuowaniu jazdy według pierwotnego planu do Uniejowa przestaje mieć sens. Postanawiamy wracać do Łowicza a Boruta już łapy swoje diabelskie zaciera, że wszystko po jego myśli przebiega. Ewidentnie URAŻONY niepochlebną opinią o swoim zamkowym domostwie nogę w drodze powrotnej podstawia i jeszcze dodatkowo wyrwę gigantyczną w gładkim asfalcie organizuje. No i niestety łapiemy się w czarcią pułapkę… Szczęśliwie bez poważniejszych konsekwencji – opłaciła się jednak wcześniejsza wizyta w kolegiacie!
miałam rysować mapę ale właściwie byłyby to dwie proste kreski. Trasa z Łowicza do Łęczycy wiedzie cały czas drogą 703, tak jak pisałam dla urozmaicenia za Piątkiem skręciliśmy na Bolków pokręcić objazdem po wiochach ale nie było to nic spektakularnego. Natomiast wracając z Łęczycy wyczailiśmy równolegle do 703 biegnący fajny asfalcik przez Górę Św. Małgorzaty (pagórek raczej:))) – ale miał tylko kilka km. No a dojazdy do Sochaczewa rysowałam już tyle razy, ze na pamięć znacie:)))
- DST 168.82km
- Czas 06:46
- VAVG 24.95km/h
Rozpędzasz się! Trasa już długawa i średnia bardzo dobra. Gratulacje.
średnia wykręcona w drodze powrotnej, 2 godziny 33-37km/h, wiało iście DIABELSKO:)