przez ostatni tydzień wiatr ani na chwilę nie zdecydował się na zmianę kierunku i uparcie cały czas z północnego wschodu zawiewa. W tej sytuacji Skierniewice okazały się odkryciem nader pożytecznym:))) Z dwóch przetestowanych opcji zdecydowanie bardziej podoba mi się ta ostatnia. Ma jednak kilka mankamentów i dziś postanawiam sprawdzić możliwość ich modyfikacji.
Początek trasy testów żadnych nie wymaga, jadę do Górek – jednak przez Wilków nie przez Leoncin, ruch jest tu znacznie mniejszy. Górki – wiadomo, sam czar:), obfotografowane stukrotnie – dziś więc dla odmiany trochę czaru Józefowa,
do którego z Górek dojeżdżam znacznie łatwiej niż zazwyczaj dzięki reklamowanemu już “odkurzeniu” szutrówki i odsłonięciu skrytego pod piachem asfaltu.
Z Józefowa do Kampinosu – czar trwa:)))
Tłukę się trochę na pierwszym odcinku drogi z Kampinosu do Paprotni, ale dalej aż do Szymanowa asfalty są świetne. Kostkową ścieżkę kilometrami się ciągnącą olewam – ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przez te kilkanaście kilometrów nikt nie trąbi. Ruch nie jest przesadnie duży, ale żeby żaden pacan się nie trafił to naprawdę rzadkie zjawisko:)))
W Szymanowie czas na testy. Droga do Oryszewa była fatalna, postanawiam więc sprawdzić jak prezentuje się sąsiedni trakt na Maurycew. Bingo!
Jedyną wadą tej drogi jest, że do “50” wpada znacznie wcześniej, niż oryszewska koleżanka. Planowałam szukać opcji dalszego przebijania się bokami i dobicia do Cyganki z ominięciem “50”, ale to następnym razem. Bo wyjechałam w Guzowie i po prostu nie mogłam sobie odmówić:)))
Za krótką chwilę przyjemności trzeba zapłacić dłuższą chwilą zdecydowanie mniej przyjemną. Bo jazda “50” to nic fajnego. Niby asfalt nowiutki, pobocze szerokie jest – ale jednak czasem zanika i momentami go nie ma. TIRów natomiast cała masa – do skrętu na Miedniewice 4km i trochę mi się one dłużą. Zdecydowanie muszę poszukać tego przebicia do Cyganki.
Wreszcie doczekuję skrętu i pusta droga na Miedniewice od razu stan relaksu przywraca. Nie na długo jednak, bo tu czeka mnie najważniejsza część dzisiejszych eksploracji, czyli rajd enduro przez bolimowskie lasy. Zamiast tak jak ostatnio jechać naokoło przez Smolarnię i Radziwiłłów postanawiam przebić się lasami z Popielarni do Bartników na wprost. Początek – bardzo zachęcający.
Wkrótce jednak następuje skucha. Na drodze pojawia się mnóstwo sporych kamulców, z ostrymi krawędziami – takie bardziej typu “przemysłowego” niż przyjazne leśne otoczaki. Część wygląda na wysypane celowo, część przypadkowo – ale bardzo gęsto – rozrzucona po drodze. Szkoda, bo dukt nie jest piaszczysty, podłoże ubite i twarde i można by całkiem przyjemnie śmignąć. Zwłaszcza, że las jest piękny, drogą nic nie jedzie i cisza panuje absolutna. Przerywana niestety przez zupełnie niestosowne wyrazy, jakie po napotkaniu szczególnie zwartej kamulcowej grupy z głębi trzewi mi się wyrywają. No nie nadaje się ten dukt na cienkie opony. Nie będzie powtórki. “Skrót” też nie jest wart telepki (5,5km) – wyprowadza ponad 2 km za Bartniki i w sumie trasa do skrzyżowania z ul. Skierniewicką w Bartnikach niewiele krótsza niż ta przez Smolarnię wychodzi.
W tygodniu pociągów ŁKA na rozkładzie nie znalazłam, pojawia się natomiast ekspresowe InterRegio. Między Skierniewicami a Zachodnim zatrzymuje się tylko w Żyrardowie i… na stacji Skierniewice Rawka, przez którą właśnie przejeżdżam. No to hop i jestem w Wawie po 35 minutach. Fajnie!
- DST 130.47km
- Teren 7.20km
- Czas 06:02
- VAVG 21.62km/h