wyprawa, której losy do ostatniej chwili wisiały na pogodowym włosku. Bo aura ciągle zmienna, niepewna i zupełnie nie zachęcająca do dalszych wyjazdów. Ale w wieczornej odsłonie prognozowej wróże zrezygnowali z wieszczenia opadów, co szalę na korzyść opcji wyjazdowej przeważyło. Nieoczywisty dla mnie kierunek podyktowany oczywiście wiatrem, który napadał z północnego-wschodu. Ekscytacja jest duża, czekają mnie same nowe tereny. Pierwsze odkrycie jeszcze w Wawie – nie odwiedzany wcześniej Dworzec Wileński. Ale najpierw…
miś w bonusie za wcześniejsze wyjście z domu. Miałam bowiem czas, żeby poczekać, aż zechce wyjść ze swojej pieczary. Co trochę trwało:))
Dworzec Wileński – rewelacja! Najbardziej przyjazny dworzec, jaki poznałam. Wszędzie podjazdy, przestronna hala kasowa dostępna z poziomu ulicy, połączona z galerią (i z kawą na wynos do pociągu:)) , perony bez żadnych schodowych barier, w całości w zadaszonej hali. Pociągi podmiejskie kierunek Małkinia – mój ulubiony wariant Newagu. Bardzo dużo miejsc na rowery, przestronny i ciepły. Niestety ze stopniami, co na zapyziałej małkińskiej stacji stworzyło konieczność skoku z rowerem. Bo remont peronów na tej linii kończy się na stacji TOPÓR, ostatnie 3 przystanki to masakra, między schodkami a peronem przepaść zieje okrutna. No ale jakoś wysiedliśmy
i w długą – prosto do Broku
przyjemny asfalcik ale kilka kilometrów cały czas pod niemal niezauważalną ale jednak męczliwą górkę. Brok ma potencjał
z Broku do Brańszczyka PRZEZ SAM ŚRODEK EUROPY
tereny bardzo fajne, niestety momentami wzmożony ruch bo zamknięty jest zjazd z drogi głównej 694 na S8 z uwagi na budowę węzła i samochody pchają się bocznymi drogami. No ale to chwilowe. Zachwyt krajobrazem zaburzony również dlatego, że jest po prostu wściekle zimno, wiatr mrozi do kości, niebo zasnute – niemiło.
Aż tu nagle, zaraz za Wyszkowem, już po 17 – SŁOŃCE!
z Wyszkowa są dwie opcje – albo przez Radzymin, Zarubice i Kuligów albo przez Serock. Ten drugi wariant wymaga dłuższego odcinka jazdy krajową 62, zatirzoną w dni powszednie niemożebnie. Ale jest długoweekendowa niedziela – jedyna szansa żeby pojechać tędy. Po kilku kilometrach jest skręt w lewo, w Somiance. Cudowne boczne asfalciki nad samym Bugiem. Mimo późnej pory jest przyjemnie ciepło i radość z jazdy jest ogromna. “Objazd” kończy się jakieś 4km przed Serockiem, powrót na 62 ale traumy nie ma bo nie ma też TIRów, ruch jest symboliczny. Serock niestety wita niezbyt przyjaźnie – sfrezowanym asfaltem. Ale dostaje drugą szansę i ma okazję pokazać bardziej przyjazne oblicze
dzień już całkiem długi, ale na powrót już go nie starczyło. Bo skoro na trasie pojawił się Serock to biesiada w Okoniu była imperatywem kategorycznym. Zaliczam zatem nocny piętnastokilometrowy rajd na stację w Legionowie co po wspomnianej biesiadzie nie jest bardzo wymagającym zadaniem. Po zachodzie słońca robi się znowu zimno, ale jedzonko dobrze grzeje:))
do wycieczki jest mapa
- DST 144.24km
- Teren 1.50km
- Czas 06:54
- VAVG 20.90km/h