straszyli wróże mrozem porannym okrutnym, stopni ujemnych dziesięciu a nawet dwunastu sięgającym. Z pewną zatem nieśmiałością wybrałam się na kilkukilometrową w założeniu rundkę, śmiałości wraz z każdym kolejnym metrem nabierając. Bo wcale nie było tak źle, o godzinie 11 rowerowy mój termometr pokazał zaledwie minus dwa, tendencję zwyżkową utrzymując i na -1,5 ostatecznie osiadając. Wiatru nie było wcale i jechało mi się świetnie – kilkanaście kilometrów do Babic na Czubakową kawę było naprawdę przyjemne a i z powrotem takoż. W porównaniu z identyczną temperaturą z wczoraj, kiedy co prawda było słońce ale też całkiem solidny wiatr dziś było znacznie przyjemniej (przyzwyczajam się???)
Zaplanowaną nędzną rundkę przekładam na jutro, zdaje się że wiele nie ugram bo wichura ma być od rana w towarzystwie solidnych opadów…
- DST 27.37km
- Czas 01:24
- VAVG 19.55km/h