no cóż, wiedziałam że będzie masakra. Ale takie kuszące od samego rana było słoneczko… Początek był rewelacyjny, o 9 już ponad 10 stopni!
Zachwytu mi starczyło do południa, potem słoneczko się schowało i tylko ten wściekły wicher pozostał. Mimo kolejkowej podwózki uszarpałam się dramatycznie. Katarek też nie pomagał. Prognozy na najbliższe dni słabe, huragan ciągle obecny. No cóż, będzie szansa trochę odpocząć i pozbyć się wreszcie uciążliwego katarku. Mam go już dość…
Zaczął się turniej w Indian Wells – jeden z moich absolutnie ulubionych. Niestety znów bez Łosia, kolejne trapią go kontuzje i wciąż nie może rozpocząć sezonu. Podziwiam, że wciąż wierzy i walczy o powrót. Ja też wierzę, że jeszcze pokaże, jak się uderza z forhendu:)))
Weteran Lopez (37 lat, chyba ostatni sezon) radzi sobie świetnie, Berdycha ograł w 2 setach. Podobnie Hubi Hurkacz – 6:3 6:3 z młodym (tylko z nazwiska) Donaldem – brawo!
- DST 79.20km
- Czas 03:40
- VAVG 21.60km/h