dzisiaj minus 9. A mimo to zaliczyłam najbardziej intensywny biegowo trening w krótkiej historii mojej nierowerowej zabawy. Co oznacza 2:0 w zimowej rywalizacji efektywności treningowej biegu kontra rower. Co z kolei NIE OZNACZA zamiany bloga na zwierzenia natchnionego biegacza. Bo nadal kocham rower (bardzo bardzo bardzo kocham) – tylko, że to na razie miłość nieodwzajemniona (taka widać moja karma). A bieg – to taki przyjaciel który ociera łzy zawiedzionych uczuć, poprawia nastrój, dowartościowuje.. No i dziś dowartościował:))