rozpoznane wiosną okolice Kamieńczyka i Urli bardzo mi się podobały. Już kilka razy myślałam o ponownej eksploracji tych miejsc, tym razem od bliższej mi (kilometrowo) strony Wyszkowa – ale zawsze zniechęcała mnie konieczność pokonania odcinka krajówki o numerze 62, która to krajówka zdecydowanie złą ma reputację. Dziś niedziela, zatem uznałam, że może ruch na rzeczonej krajówce będzie mniejszy i ryzyko przedarcia się zostało podjęte. Od razu powiem, że było to jedyne słabe miejsce na tej absolutnie rozkosznej trasie. Mnóstwo zieleni, lasów, łąk (ale nie pól śmierdzących tylko półdzikich chaszczy obfitujących w roślinność nader bujną:))) Zalew Zegrzyński, Bug i Liwiec obrazu atrakcyjnego dopełniają.
Start bocznymi uliczkami wzdłuż Płochocińskiej (Aleksandrów, Stanisławów) do Nieporętu i Białobrzegów,
przez Rynię
do Starych Załubic.
Tu już nie powtarzam błędu z ostatniego wyszkowskiego wyjazdu i skręcam grzecznie na Kuligów (omijając enduro kończące asfalt w Załubicach i sforę kundli w Cisiach). W nagrodę nie tylko brak kundli, ale też nadbużańskie widoczki.
A zamiast kundli jest bardziej przyjazne zwierzę:)))
O przejeździe drogą 62 nie da się niestety powiedzieć nic dobrego. TIRów nie było, ale osobówek sznur w obie strony. Trafiło się też jełopów szarżujących sztuk kilka. 6 bardzo nieprzyjemnych kilometrów. Dojazd do Kamieńczyka już fajny.
A później…
Kilkanaście kilometrów z Kamieńczyka do Urli jest super.
Urle mają urok zakurzonego przedwojennego letniska
i tak sprytnie ukrytą stację, że mimo komfortowego zapasu czasu na peron wpadam razem z pociągiem:)))
mapa jest tutaj
Dzisiejszy wpis dedykuję T, który walczy z trudną, podstępną i złośliwą chorobą. T jest walczakiem, nie odpuści. Jestem pewna, że DA RADĘ!!!
- DST 116.26km
- Czas 05:28
- VAVG 21.27km/h