wyjazd przy pięknej, słonecznej pogodzie i DZIEWIĘTNASTU stopniach. Podpuściło…
Wróże też nie pomogli. Słoneczko zapowiadali, a jakże. Tylko słoneczko. Przy takich prognozach nęcąca wydawała się propozycja jesiennej seteczki. Najchętniej w jakichś nie widzianych dawno rejonach. Płońsk może? No skoro siedzę już w szynobusie to może kawałek dalej sobie niż do Płońska pojadę? Do Baboszewa na przykład?
W Baboszewie
jest jakoś tak mniej słonecznie. Ciemno jakoś tak. Ponuro. I wkrótce niestety muszę w trybie natychmiastowym szukać przeciwdeszczowego schronienia. No żesz.
Kapie i kapie, nie uśmiecha mi się moknąć więc pod drzewkiem spędzam dłuższą chwilę. Jakoś w końcu kapać przestaje, chociaż niebo ma cały czas ten sam kolor, co wcześniej. Przez Smardzewo dojeżdżam do Sochocina, na drodze do Bolęcina niestety bez zmian, 2km dziur jak było tak jest. Wyjeżdżam na drogę do Nowego Miasta i tu deszcz napada mnie znowu.
Szczęśliwie nerwów nie ma, samochodów mało, co chwila przystanki a deszcz niewielki – przywdziewam zabraną przezornie kurteczkę i jadę sobie całkiem przyjemnie. A za chwilę jest jeszcze bardziej miło, bo odkrywam taką oto zachęcającą miejscówkę
i daję jej się na dłuższą chwilę skusić. Deszcz przesuwa się powoli, ale w końcu mnie mija.
Cieksyn już bardzo jesienny,
jesienna też plaża w Borkowie.
W Goławicach już trochę po deszczu przeschło, więc mogę się cieszyć zjazdami (chociaż trochę chłodno…). Przedzieram się przez zakorkowany piątkowo NDM i toczę się coraz bardziej rozrytą Rolniczą podziwiając myśl konstruktorów drogowych rozwiązań. Konkretnie: nowej, pożałowania godnej ścieżki. O:
Coś chyba przyjdzie z tym zrobić, bo nie może tak być że stado baranów bezkarnie narzuca jazdę ścieżkami zagrażającymi zdrowiu i życiu (a już na pewno pozbawiającymi frajdy z jazdy)…
A słoneczko pojawiło się kwadrans przed zachodem:)))
- DST 109.32km
- Teren 1.80km
- Czas 05:05
- VAVG 21.51km/h