że nieplanowany to tym lepiej, przygotowań sobie oszczędziłam (mentalnych:))
Nastawiłam się na lajtowy objazd KPNu (Brochów/Śladów/Leoncin) a tymczasem zaliczyłam totalną uchetkę przez Wyszogród. Brochów co prawda też był
ale jak się już do niego pod maaaaasakryczny absolutnie wiatr doczłapałam to uznałam że teraz będzie już tylko lepiej i że przez Śladów to za krótko:)) Szarpnęłam zatem przez most na Bzurze i skręciłam w stronę Wyszogrodu
na moście pizgało tak dramatycznie, że tym razem tylko jedno zdjęcie
ale za Wyszogrodem wreszcie się poprawiło, wiatr zaczął trochę pomagać – pomógł też przystanek i pobór kalorii w Zajeździe Legenda. Gdzie niestety po raz kolejny okazało się, że nie ma nic trwałego na tym zmiennym świecie. Z menu zniknęły haluszki. HOW BAD!!! Zjadłam w zamian naleśniki, ale to nie było to samo:(((
Dla równowagi trafiła się też miła niespodzianka
2km nowego asfaltu na najbardziej spękanym kawałku 571 zaraz za Przyborowicami. Wiatr na odcinku do Borkowa był nareszcie moim sprzymierzeńcem, szkoda że to tylko 20km…
trasa wyglądała tak, tym razem z Modlina wróciłam pociągiem bo czas mi się kończył. Dawno się nie upodliłam w takiej wichurze, uważam że wszystkie kunktatorskie jazdy z wiatrem zostały tym samym z góry “opłacone” na cały sezon:)))
- DST 151.16km
- Czas 06:56
- VAVG 21.80km/h