wyjazd jeszcze kilka tygodni temu całkiem lajtowy stracił już niestety swój charakter. Bo ciemność poranna coraz dłuższa i wczesny start nie jest już taki łatwy w wykonaniu. Jak ja nienawidzę wstawać po ciemku. Lubię za to mieć cały dzień do dyspozycji i o przyzwoitej porze do domu wrócić. Więc zważywszy za i przeciw jakoś się zmobilizowałam. W czym znacznie pomógł fakt wcześniejszego zakupu biletu. Zakupu w kasie. Gdyż biletu zakupionego w kasie – z domu nie zwrócisz:)
Za całe ww opisane poświęcenie poparte przemyślaną strategią taka oto spotkała mnie nagroda:
niestety w pakiecie nie było orlenowskiej kawki. Gdyż Działdowo zostało zaatakowane przez jakąś wredną bakterię, w całym mieście i w wioskach okolicznych woda skażona. Niezdatna do konsumpcji nawet po przegotowaniu. Ekspres wyłączony. Sobota była PIĄTYM dniem tej sytuacji. Nie do wiary.
Kawkę zatem pobieram dopiero na orlenku mławskim, tu szczęśliwie zaraza nie dotarła.
I zaraz za Mławą odbieram kolejną część nagrody:)
wcześniej zaglądam jeszcze do odkrytego niedawno pięknego mławskiego parku. Zgadniesz, że to nie Paryż???
droga do Ciechanowa jak zawsze mija błyskawicznie. W środku dnia nie jedzie się tędy przyjemnie ale jest dopiero 9 i ruch poranny już zamarł a przedpołudniowy jeszcze się nie obudził. Tuż przy wjeździe skręcam na Niedzbórz
i w ciszy niemal zupełnej dojeżdżam do Chotumia. Sulerzyż, Ościsłowo, Młock. A w Młocku czeka tym razem nie tylko dąb!
czeka też jakże obiecująca informacja
remont szybko się nie skończy ale przybędzie jeszcze jedna opcja dojazdu do Ciechanowa. Omijałam tę drogę po doświadczeniu sprzed kilku lat, kiedy umordowałam się na asfalcie pofałdowanym jak mocno wzburzony Bałtyk. Będzie szansa na odwet:))
Z Młocka przez piękny las droga moja wiedzie do Ojrzenia
a w Ojrzeniu na Orlenek:)
Z Ojrzenia przez Nowe Miasto i Cieksyn
docieram do Borkowa i nad Wkrę
po ubiegłorocznych remontach jedzie się tędy cudownie, wciąż nie mogę się nacieszyć nowymi nawierzchniami. Cały odcinek nad Wkrą, Cieksyn, droga z Ojrzenia. Przybyło atrakcji! W ramach ostatniej dzisiejszej spotykam Darka i Jacka z Kolegą a właściwie to oni spotykają mnie w tempie tornada dopędzając mnie podczas leniwych cieksyńskich peregrynacji. Łapię koło na kilka kilometrów i średnią wyższą o kilometr w skali całego wyjazdu:)))
powrót znad Wkry jak to zazwyczaj – bez historii. Modlin, NDM, Czosnów i coraz bardziej rozsypany asfalt w Łomnej. Nuuuuda
do tej wycieczki jest mapa
- DST 182.74km
- Czas 08:01
- VAVG 22.80km/h