po czwartkowych i wczorajszych nawałnicach miasto pełne szkód wszelakich. Drzew połamanych mnóstwo, niektóre wyrwane z korzeniami. Burze już chyba opuściły Polskę (chociaż jak prognozują wróże – nie na długo), ale gwałtowne przelotne deszcze pozostały. Do kompletu jest też nieustanna wichura co opcje wyjazdowe mocno ogranicza dając wybór: do lasu albo wcale. No to do lasu.
Tu też widać skutki burz, chociaż ewidentnie impet uderzenia fali huraganowej był mniejszy niż na otwartej przestrzeni
miłe znalazłam do larwienia miejsce
z niekrępującym towarzystwem
i pogryzając nektarynki świetnie się bawiłam przy felietonach Masłowskiej (bardzo udany prezent, bardzo) – do momentu kiedy prześwitujące skrawki chmur okazały się nie być już tak białe. No i zaliczyłam nieplanowany sprint, uciekłam ulewie w Łomiankach a następną obserwowałam już z okna:)
Na następne dni wieszczona jest pogodowa nędza. Może się im nie sprawdzi…
- DST 48.99km
- Teren 14.20km
- Czas 02:34
- VAVG 19.09km/h