wpadła, bo wpaść miała. Stówka jesienna zawsze cenna, wybrzydzać nie będę. Niemniej – nie taka stówka miała dziś być. Zamiast ekscytującej pagórowej traski przyszło zadowolić się nędzą nędzną mazowiecką. Już dawno umyśliłam sobie na jesień wypad Nidzica-Olsztyn. Bądź Olsztynek-Olsztyn. Odczekałam 6 tygodni remontu torów (TORU, bo pojedynczo występuje) na odcinku Nidzica-Olsztynek-Olsztyn. Przez cały wrzesień nie jeździło tędy nic. Wraz z nastaniem nowego rozkładu od 20.10 pociąg olsztyński przez Nidzicę powrócił (“Bóg chyba jednak istnieje. Przywrócił pociąg…” – nie, nie do Wisły tym razem:)))) tylko po to, żeby od razu zniknąć. Z powodu nieznanego nastąpiło “awaryjne zamknięcie toru” – do 27.10. Do Nidzicy tylko busem:( Co odkryłam z dużym niesmakiem.
No i tak skończyłam na klasycznej pętelce do Lisa, gdzie niesmak uległ likwidacji. Gdyż barszczyk był przepyszny:)
wielu amatorów siedzenia na powietrzu nie było:) ale kwadrans spokojnie dało się wytrzymać (9 stopni, zero słońca, wiatr średni).
Zanim dotarłam do Lisa napatoczyłam się znienacka na to:
tak wyglądają 3km drogi Borkowo-Błędowo. Rozryty jest też podobnej długości odcinek drogi Cieksyn-Nowe Miasto. Trudno było się przedrzeć, bo momentami występują błotniste wądoły – ale bardzo tu brakowało nowego asfaltu i super że będzie:)
- DST 101.31km
- Czas 04:28
- VAVG 22.68km/h