pierwszy raz u Lisa w tym roku – prawdziwa inauguracja sezonu:). Po zawirusowaniu nie bardzo jeszcze mam siłę na takie dalsze wyjazdy, ale dzień był tak piękny, że nie mogłam sobie odmówić. No i w efekcie zmordowałam się setnie bo wichura zaatakowała koszmarna a do pociągu dwudziestaczka trzeba było pod wiatr szarpnąć. Na szczęście skusił się na dzisiejszy wiosenny lajtowy rajdzik JAJACEK, który też do siebie powoli po jakimś choróbsku dochodzi i trochę mnie podholował:))
- DST 78.18km
- Czas 03:51
- VAVG 20.31km/h
mimo 11 stopni i pięknego słońca aparat z zimowego snu się nie obudził, zdjęć nie będzie:(