ranek nie napawał nadzieją na urzeczywistnienie optymistycznych prognoz. Całkowite zachmurzenie i 5 stopni – słaaabo:( po desancie w Chotomowie miałam chwilę zwątpienia, ale nie na tyle intensywną, żeby dzień wolny na straty spisać. Wytrwałość się opłaciła, od 10 zaczęły się nieśmiałe przebłyski a od 11 już całkiem mocne słońce. Chmur było sporo, ale ociepliło się na tyle, żeby z przyjemnością pokonać całą zaplanowaną traskę:
Chotomów-Dębe-Jachranka-Serock (i Okoń oczywiście)-Marynino, Powielin-Krzyczki-Nasiesk-Strzegocin-Szyszki-Gąsocin-Żochy-Mieszki-Gołotczyzna-Gąsocin. Uwielbiam tę trasę, oprócz krótkich odcinków przed Szyszkami i za Gołotczyzną w Koźniewie asfalt jest naprawdę przedni, co sprawia, że nawet jazda pod wiatr nie jest specjalnie dokuczliwa. Jedyny problem to wredne kundle, w tym sezonie jest na nie wyjątkowy urodzaj – niestety Mieszki będę musiała odpuścić, bo burki sprzed tygodnia dziś znowu w podobnym miejscu przed wiaduktem były obecne:( Totalnie mnie to stresuje.
Z Gąsocina już pociągiem, bardzo przyjemna jazda prawie pustym (17.24) składem.
Chciałam zrobić 140 no i mam. Bez dokręcania:) I jeszcze udało się wrócić 2 minuty przed mega deszczem!
- DST 140.02km
- Czas 06:29
- VAVG 21.60km/h
do tej wycieczki jest mapa