Głęboczkowych przyjemności ciąg dalszy. Dziś znacznie lepsze warunki pogodowe (do południa niemal bezwietrznie, 32 stopnie ale bez palącego słońca), niestety znacznie po wczorajszej wyprawie umordowane kopytka. A tu jak wiadomo pagór czai się za pagórem, a co jeden to bardziej wredny:) Postanowiłam zatem pojechać trasę znaną, żeby mieć chociaż złudzenie kontroli nad sytuacją:
Głęboczek-Zembrze-Radoszki-Bartniczka-Górzno(tu niestety ten fatalny 3km kawałek jak był tak jest)-Świedziebnia (z Górzna położyli nowy pseudoasfalt, już chyba wolałam to co było wcześniej bo teraz wygląda na równe a tara jest okrutna momentami) – Syberia-Lubowidz-Lidzbark-Słup-Głęboczek.
Jechało się zaskakująco dobrze, chociaż fakt, że kompletnie nie cisnęłam. Miałam nawet zamiar wydłużyć kółeczko, ale nad Lidzbarkiem zaczęło się wypiętrzać burzowo i w tej sytuacji nawet popasu nad lidzbarskim jeziorkiem nie zaznałam. Wypiętrzyło się a jakże, czarnego nalazło po horyzont, grzmiało, ryczało, błyskawice rzucało wściekłe i tak się zmęczyło, że poszło. Kropla nie spadła
- DST 108.96km
- Czas 05:21
- VAVG 20.37km/h
do tej wycieczki jest mapa, dzisiejsza modyfikacja to kierunek, pojechałam najpierw w dół do Bartniczki (i przez Radoszki a nie przez Leżno) a powrót przez Lidzbark. Ze względu na ukształtowanie ten wariant wydaje mi się łatwiejszy. A już na pewno dotyczy to Radoszkowej mega góry
O faktycznie ładny kawałek przejechaliśmy po tej samej trasie. Fajne hopki, górka z Bartniczki niczego sobie. Najbardziej wkurzyło mnie to, że na zjazdach nie dało się dokręcić przez te dziury. To psuło przyjemność jazdy. Pozdrowienia 🙂