wszystko nie tak od samego startu. Bolące znienacka kolano zawrócilo mnie w pół drogi, miałam chętkę na “większą stówkę” ale nie dało się. Od pierwszego obrotu pedałami ból wredny nieodpuszczający:( w dodatku wichura narastająca wprost proporcjonalnie do wzrostu upału, dowlokłam tylko do NDM. W drodze powrotnej podczas popasu w Palmirach rowerek cichcem pozbył się powietrza z przedniej opony, co mnie lekko zaskoczyło. Jechał, postał chwilę i już nie jedzie… Podziękowania zatem gorące dla Pana z wypożyczalni rowerowej w Palmirach, który zacnie wspomógł mnie w walce z tym problemem. Oraz Panu Kolarzowi złapanemu w Łomnej, który pomógł w zakończeniu z sukcesem działań naprawczych:) Dzięki obu Panom uniknęłam haniebnego powrotu autobusem miejskim (numer 800)
- DST 64.25km
- Czas 03:16
- VAVG 19.67km/h