wyjazd bardzo opóźniony z powodu nieoczekiwanej awarii energetycznej, było trochę stresu i jakoś nie mogłam się rozkręcić. Mimo pięknej pogody – znowu!!! – nastrój mi siadł i bardzo mi szło (a właściwie wlokło) ospale. Z tego marazmu w poszukiwaniu atrakcji zabawiłam się w majówkowego turystę zapragnąwszy obejrzeć z bliska wreszcie wielokrotnie mijaną twierdzę Modlin. Zamiast twierdzy były mrówcze rzesze podobnych mi świątecznych turystów, zatem pomysł został zarzucony – jednak w dalszą drogę nad Wkrę ruszyłam już znacznie raźniej. A nad Wkrą – wiadomo, jest fantastycznie i żyć od razu bardziej się chce. Zwłaszcza po przeczytaniu rewelacji z rozpowszechnianej w tych okolicach Gazety Nowodworskiej, naprawdę ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o życiu lokalnej społeczności. Podczas drogi powrotnej nagle naszedł mnie totalny power, zamiast grzecznie tuptać do domku po odrobieniu małej stówki pognało mnie w stronę Roztoki eksplorować przejazd Sowia Wola – Cząstków. Fajna alternatywa dla drogi Janówkowej, nie tak urokliwie, ale asfalcik owszem owszem, niczego sobie, równiutkie świeżutkie 9 kilometrów:)
- DST 132.08km
- Czas 06:21
- VAVG 20.80km/h