podsumowując dzisiejszy dzień: pogoda tak piękna, jak niemoc moja wielka:( kolana niestety naruszone co mnie dziś mocno spowalniało, ale tak naprawdę to cała czuję się już lekko naruszona przez ten sezon… a ostatnie wyczyny tenisowe spowodowały, że przypomniałam sobie o kilku kolejnych mięśniach, o których wolałabym tak intensywnie nie pamiętać:(( lajtową standardową pętelkę Janówek-Roztoka-Leszno zaburzyły jakieś sakramenckie głąby, które w ramach psucia co jeszcze nie zepsute wysypały tonę miałkiego żwiru na asfalt przed Lesznem. Przez kilkaset metrów musiałam jechać pod prąd bo prawa strona drogi była literalnie ZASYPANA. Policja oczywiście uważa, że to żaden problem I ŻE JEST TO STANDARDOWA METODA NAPRAWIANIA NAWIERZCHNI, a argument że po zmroku jakiś motocyklista się zabije wpadając nagle z asfaltu w piach wywołał pobłazliwy usmiech poparty informacją, że obowiązuje ograniczenie do 60km… pół godziny perswazji zabrało mi przekonanie pana, żeby jednak obejrzał to miejsce dokładnie i zrobił z tym COŚ. Ciekawe czy zrobił. Jakoś nie mam wiary. Ani pomysłu na jutro. Rower? Tenis? Niemoc czuję, nieeeemoooooc
- DST 113.35km
- Czas 05:26
- VAVG 20.86km/h