Łeba-Rowy-Łeba w megawichurze i po nader kiepskim (jak ja lubię eufemizmy:)) asfalcie czyli spektakularny powrót poweru:))) Trasa zdeterminowana kierunkiem wiatru, który był zbyt silny, żeby go sobie zostawiać na powrót. Zatem moje ulubione okołożarnowieckie klimaty i super asfalciki musiały poczekać a w zamian wyprawa przez po części nowe tereny. Jazda na slickach powiększyła mój wakacyjny zasięg o jakieś 50 km, nieosiągalny wcześniej w tych warunkach (pagóry!!!) dystans okazał się nie taki znów niemożliwy. Rozkręcił mnie na starcie spotkany na początku trasy Czesiek z Sopotu (pozdrower!!), jechaliśmy razem co prawda tylko 5 km, ale to i dobrze bo w takim tempie (44km/h po prostej) to ja mimo całego swojego poweru bym zdechła w ciągu pół godziny nieodwołalnie. Z Wicka pociągnęłam po koszmarnie dziurawej 213 do skrętu na Kluki, a tam asfaltowo było tylko gorzej:( Za to krajobrazowo rewelacyjnie, pięknie, fantastycznie (czyli klasyczne coś za coś). Przez Smołdzino do Rowów i powrót tą samą trasą. Nie odmówiłam sobie na koniec przejazdu przez Szczenurze – kawałek Stęknica-Szczenurze-Nowęcin ciągle wysoko na mojej TOP liście:))
- DST 166.88km
- Czas 08:10
- VAVG 20.43km/h
do tej wycieczki jest mapa