beznadziejna beznadzieja. Znowu kapeć. Ewidentnie w oponie coś siedzi. Niestety pan naprawiacz znowu tego czegoś nie znalazł, więc powietrze po raz trzeci wieczorem zeszło. I tak szans na jazdę nie było, wichura totalna i ulewa. Przemoczyło mnie mimo ochronnego ubranka. Próbowałam na pożegnanie z Łebą dojechać do Żarnowskiej, ale musiałam się poddać zaraz za Nowęcinem. Mam nadzieję, że solidne wygrzanie w saunie uchroni mnie od przeziębienia..
- DST 17.41km
- Czas 00:51
- VAVG 20.48km/h